
YourPTR... firma wysyłająca setki maili dziennie, dzięki którym
wzbogacamy się o dziesiątki dolarów. Zaczynamy od centa kończymy na
dolarach...
YourPTR - najlepsza firma gptr czy... mistrz chaosu?!
YourPTR to firma webmasterki Lindy wysyłająca kilkadziesiąt maili dziennie, z czego 4/5 to maile punktowe. Być może ostatnia część zdania nieco odstrasza, jednak należy pamiętać, że punkty przeznaczyć można na gold membership lub zamienić je na pieniądze (stawki: 15$ -10 000 000, 1 000 000 - 1$).
Wielu skuszonych powyższymi perspektywami niezwłocznie zapisuje się do firmy. Z fascynacją odbierają każdego maila i klikają w setki linków dziennie. Stawki są ogromne - nawet do 50.000 tysięcy pkt za maila z dziesięcioma linkami. Zakochani w YourPTR klikają i klikają, i klikają i jeszcze raz klikają...
Skuszeni ilością maili i błyskawicznym przyrostem punktów zaczynają myśleć o powiększeniu zysku dzięki poleconym. Rozpoczynają się inwestycje w reklamę, dzięki której tworzy się grono referrali.
Mobilizacja rośnie, pomimo pustego konta - przecież inwestycja się zwróci! Z
zapartym tchem klikanie w linki trwa. Aby osiągnąć wyższy przelicznik punktowy większość postanawia przekroczyć barierę 10 milionów (sic!) punktów.
Po kilku tygodniach zapał przygasa, maile miast cieszyć - nużą czy wręcz wywołują rozdrażnienie. Co zrobić aby zredukować ich ilość? Opcja wakacji odpada - wszak nie liczą się wówczas % od z takim trudem nałapanych referrali. Inbox jest niewygodny. Może więc nowe konto pocztowe tylko i jedynie dla potrzeb YourPTR ?
Po kilku dniach sprawdzają skrzynkę - odbierają i kasują setki maili, kilka linków dla pozoru zostaje klikniętych. Statystyki konta alarmują - z grona takim trudem uzyskanych poleconych została połowa, która konta specjalnie nie wzbogaciła. Zapada decyzja powtórnej mobilizacji. Mija kolejny tydzień, zbliża się upragniona chwila wymiany uciułanych punktów na 15 $! Ekscytacja rośnie, nowy stan konta wygląda imponująco! Jednak... co dalej? Wypłata od 35 $ - brakuje ponad połowa... Zapał osłabł, na codzienną lawinę maili można dostać odruchu wymiotnego. Kolejna decyzja - sprzedaż konta! Wynik - marne 5-10 PLN...
Czy było warto? Czy dobrze zrobili inwestując
czas i pieniądze w firmę, w rezultacie tracąc na niej kilkanaście złotych? Czy kuszenie nawałnicą e-maili to nie marchewka na kiju ?